Coraz więcej ofiar wojny handlowej. Niech żyje PWA!
Na świecie jest podobno 2,5 miliarda urządzeń mobilnych wyprodukowanych przez Huawei (również pod marką Honor). To dużo. Czy decyzja o zakazie udostępniania technologii Google je unieruchomi? Czy wszystkich użytkowników dopadnie wojna Trumpa z Chinami?
Tego nie wiemy, ale na pewno ofiary w postaci słupków sprzedaży będą dramatyczne. Do tego trzeba dodać, że blady strach padł na wszystkich azjatyckich producentów elektroniki, których całe biznesy okazują się bardzo wrażliwe na decyzje polityków. Bo skoro wojna handlowa jest globalna, to ofiary muszą być znaczące.
Co to oznacza dla zwykłego użytkownika, jak i dla przyszłości ekosystemu Android? Jestem pewien, że efekty zobaczymy już niebawem, bo sytuacja nie jest na rękę ani producentom sprzętu (ryzyko czuje już zapewne nawet Samsung), ani Google. Można się więc spodziewać postępującego uniezależniania aplikacji od platform. Skoro jedna decyzja polityczna może skreślić całą platformę dla użytkowników na całym świecie, to rynek wymyśli coś innego.
A nawet okazuje się, że już to zrobił. Coraz więcej aplikacji jest rozwijanych w wersji webowej, czyli Progressive Web Applications. PWA są dużo bardziej odporne na zawirowania polityczne od „zwykłych” aplikacji. Są strono-aplikacjami, czyli stronami WWW, które działają niemal jak natywne aplikacje - przez przeglądarki internetowe na smartfonach. Tutaj po drodze nie są potrzebne sklepy z aplikacjami jak Play Store i App Store.
Takie wersje aplikacji mają Google Maps, ma Tinder, Alibaba, Facebook i naprawdę sporo innych narzędzi. Badający technologiczne trendy Gartner przewiduje, że do 2020 roku PWA zastąpią 50% aplikacji z grupy „general-purpose”. A to oznacza, że dla większości zastosowań wojna ma jednak mniejsze znaczenie. Bez paniki.